Prawo czy operetka?

Początkowo, mimo że w sztuce kilkakrotnie, choć w sposób pełen ironii, same postaci zwracają na to uwagę, że akcja dzieje się w 18 wieku w Anglii, ja miałem wrażenie, że to sceneria jakiegoś miasteczka na Dzikim Zachodzie. Do dziś w Czechach wędrowcy chętnie się tak stylizują, a "niezależna" czy opozycyjna piosenka autorska niejednokrotnie objawiała się właśnie na pokazach piosenki wędrownej, czyli głównie country. Zresztą nie tylko w Czechach "dziki zachód" był ulubionym, zawoalowanym sposobem, by w głębokim socjalizmie odmalować stosunki panujące we własnym kraju (vide "Ballada o dzikim zachodzie" z kabaretu Dudek). Do głębi przewrotny i dowcipny tekst, zwracający uwagę na wszechobecne zakłamanie, udawanie, szpiclowanie i brak jakichkolwiek zasad. Jedyni "uczciwi bandyci", bo nieprzekupni i posiadający zasady, dobrowolnie idą na szubienicę, bo nie chcę żyć w takim świecie. To ewidentnie obraz czeskiej opozycji w na wskroś skorumpowanym przez socjalistyczną władzę społeczeństwie. Przy tym być może ci u władzy są największą mafią, która kontroluje wszystkich, którzy się ugięli. Ciekawym dokumentem epoki jest pokrętna argumentacja wszystkich "umoczonych" a zwłaszcza funkcjonariuszy policji - jestem niemal pewien, że Havel inspirował się pseudopatriotycznym uzasadnianiem ich działania, które zasłyszał od funkcjonariuszy StB (czeska SB) - brzmi to zbyt podobnie, do tego, co mówią estebacy w sztukach Kohouta. Jednak sam dramat jest ponadczasowy i wykracza poza swoją epokę, zwłaszcza że problem zdrady, korupcji wartości lub wierności im dotyczy nie tylko polityki, lecz także życia prywatnego.