Na książkę składa się kilka końcowych epizodów z życia Bakly'ego - pierwszego chyba bohatera tego autora, który nie lubi czytać, bo mu to nie idzie. Zdaje się, że w swej przekorze Žamboch postanowił sprawdzić, czy sama żywotność, wzmocniona nieco odziedziczonymi własnościami magicznymi pozwoli bohaterowi przeżyć. Pozwala - ale ten staje się zdecydowanie mniej wielowymiarowy niż Koniasz/Kovacs, choć nie mniej dowcipny. No i przestrzega raczej tego samego kodeksu etycznego, choć tutaj wyłącznie ze ściśle pragmatycznych powodów - obrona słabszych? Tak, o ile zapłacą. Choćby symbolicznie. Najbardziej podejrzani są zaś ci, którzy robią coś bezinteresownie. Przeciętnego miłośnika powieści czeskiego pisarza może jednak nieco zrazić używanie przez tłumacza grubych słów...Aż się zdziwiłem, że po polsku brzmi to jakby zbyt prostacko. No cóż, może tak było i w oryginale - w końcu Bakly to nieuk i proletariusz...choć o gołębim sercu.